Przedostatni nocleg z chłopakami z No Exp.Eexp. Luksusów nie było, ale wieczorem jedliśmy najlepsze pomidory świata |
trasa
Krótki wstęp, post faktum.
Bloga zacząłem prowadzić w Biszkeku. Od ponad miesiąca byłem w trasie, zatem pierwsza część moich wspominek jest trochę odgrzewana, ale drogę przez Tadżykistan, Kirgizję, Chiny, Pakistan i Indie opisywałem na gorąco. W Nepalu znowu sobie odpuściłem i zamieściłem tylko trochę zdjęć i opis wycieczki rodzinnej do Jharkot.
Prawie cztery miesiące spędzone w drodze z Krakowa do Kathmandu były jednym z najlepszych kawałków mojego życia. Przebyłem trasę, znalazłem się w miejscach przepięknych, opuszczałem je z żalem, obiecując sobie wrócić tam na pewno. Byłem też w miejscach w których pojawiać się ponownie nie zamierzam. Poznałem wielu fantastycznych ludzi, kontakt z nimi zapewne wpłynie na moją postawę życiową. Przebyta droga oraz wszystko czego doświadczyłem trochę zmieniło mój stosunek do świata. Chciałbym i ja pozostawić po sobie ślad w miejscach, które tak mnie urzekły.
Być może do tych przemyśleń skłoniła mnie dwukrotna wizyta w szkole dla tybetańskich dzieci z Mustangu w Jharkot.
Hej Andrzeju!!!
OdpowiedzUsuńPozdrowienia z Almaaty!!! Dotarlismy bez przygod, granica poszla gladko asfalcik na poziomie. Miasto rowniez niczego sobie - cywilizacja pelna geba. Wczoraj troche poszalelismy w miejscowych klubach - koniaku nie bylo co prawda, ale przynajmniej hotelowe korytarze nie ucierpialy.
Dzieki za te kilka wspolnych dni! Szkoda, ze dluzej nie mozna bylo pojezdzic razem. Bedziemy zagladac tu do Ciebie czesto, wiec aktualizuj :).
pozdr NoExEx
Dzięki za dobre słowo. Trzymam kciuki - zwłaszcza za motory, bo troche w d. dostały.
OdpowiedzUsuń